– Popraw mnie, jeśli się mylę, ale Brazylijczycy nie żyją jakoś mocno Copa America, nie? – zagadnęłam kelnera w knajpie w centrum Porto Alegre. – Zgadza się. Są wkurzeni na swoją reprezentację za ostatnie niepowodzenia, a druga sprawa to bardzo wysokie ceny biletów na mecze – odpowiedział. – Potrzebujesz jakichś informacji na temat miasta? Dokąd warto iść, co zobaczyć? Nie potrzebowałam. Szwendałam się po najdalej na południe wysuniętym większym mieście w Brazylii od trzech dni. Tak naprawdę niewiele jest tu do zobaczenia. Porto Alegre jest mocno zaniedbane i brudne. Widać jakieś nieśmiałe...
Jest głośno. Nawet bardzo. W zasadzie słuchawki w uszach nie mają sensu. I tak średnio lubię używać ich w miejscach publicznych. Wolę słuchać dźwięków otoczenia. – Woda! Słodycze! – krzyczy młody chłopak, obładowany torbami, niemal biegnąc. Z naprzeciwka nadchodzi kolejny. Starszy. W koszulce reprezentacji Brazylii i napisem Neymar Jr na plecach. – Czekolada! Cztery reale! – mówi tak samo doniośle. Mijają się. Zbijają piątkę. Za nimi idzie młoda dziewczyna, targając podarty do granic możliwości plecak. – Portfele! Tanio, dużo kieszonek! – zachwala swój produkt. Przez to wszystko próbuje przebić się dwóch nastolatków....
Zastanawialiście się kiedyś, jakby to było, gdybyście wygrali miliony w totolotka? Albo jakby jutro miał nastąpić koniec świata? A jakbyście usłyszeli, że… macie nowotwór? To wszystko działo się błyskawicznie. Miałam podkręcić treningi. Pod koniec czerwca czekała mnie próba na Mont Blanc. Ale od dłuższego czasu doskwierały mi bóle brzucha. Zdarzało się, że przez to nie dokończałam treningów. Realizowałam założenia trenera, a nie widziałam efektów. Nie mogłam nic zejść na wadze. Czułam, że coś jest ze mną nie tak. Bałam się problemów w górach. Musiałam być przecież na sto procent zdrowa. Dobra, skończą...
Pierwsza Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 Następna Ostatnia